Przejdź do nawigacji Przejdź do treści Przejdź do stopki

RetroKontakt #1 – King’s Field (PS1) 🗡️🗡️🗡️

RetroKontakt jest to format publicystyczny, w którym znajdziecie wrażenia z ogrywanych gier. Na pierwszy rzut idzie King's Field z 1994 roku wydany na pierwsze Playstation. Zapraszamy!

🕹️”Na początku było słowo…”🕹️

RetroKontakt jest to format publicystyczny, w którym znajdziecie wrażenia z ogrywanych gier. Jakich, zapytacie? Szeroko rozumianych jako retro, z minionych epok, wydanych na sprzęty powszechnie uznawane za stare. Stawiamy na autentyczność odczuć i nie boimy się wyrażać krytycznych opinii – mimo bezgranicznej miłości do dawnych technologii, elektroniki i zasłużonych, zamierzchłych gier wideo. 

Pierwszy, rozpoczynający cykl felieton, chcieliśmy poświęcić na celebrację 30. rocznicy konsoli PlayStation. Stąd wybraliśmy tytuł raczej zapomniany, choć w swoim czasie dający wrażenie bezgranicznych możliwości drzemiących w sprzęcie do grania Sony. Produkcja ta nigdy oficjalnie nie opuściła granic Kraju Kwitnącej Wiśni i także nie była dystrybuowana w innym języku niż japoński. Dzisiaj jednak w sieci można znaleźć zmodyfikowaną wersję przez fanów, która umożliwia grę w języku angielskim. Możemy domniemywać, że przyczyną mogły być dość mizerne recenzje, co, całe szczęście, nie przełożyło się na wyniki sprzedaży, a już niecały rok później otrzymaliśmy kontynuację. Już dłużej nie przeciągając – opowiemy Wam o King’s Field spod dłuta samego FromSoftware z 1994 roku! 

 

💸Biznes💸

Dzisiaj światowa sława, potęga, w niektórych kręgach “ta jedyna” w swoim rodzaju firma, która na nowo zdefiniowała poziom trudności w grach wideo i wytyczyła zupełnie nowe mechaniki, które wykorzystywane są w setkach innych tytułów. FromSoftware i ich “Soulsy”. A przed tą ich magiczną formułą to, gdzie się podziewali? Ano, programowali… tyle że aplikacje biznesowe. Tak, moi Drodzy: legendarny FromSoftware na początku swojej działalności w 1986 roku wspierał różne interesy, tworząc software, ale zupełnie inny niż ten, z którym najbardziej kojarzy się dzisiaj ta japońska korporacja. Do premiery w 1994 roku King’s Field na pierwszego “szaraka” przedsiębiorstwo próbowało kilku podejść do uderzenia w rynek gier, tworząc trójwymiarowe światy, ale dopiero “królewskie pole” okazało się na tyle udanym projektem, że zostało wydane. 

miyazaki
Ojciec „soulsów” –  Hidetaka Miyazaki

W dzisiaj urzędującej obsadzie studia znajduje się kilku weteranów, którzy również obchodzili swoją 30. rocznicę pracy od premiery King’s Field na system Sony. Nie, nie szukajcie: legendarny Hidetaka Miyazaki dołączył do ekipy dopiero w 2004, a zmajstrował pierwsze Demon’s Souls w 2009. Jednak do tego czasu FromSoftware zabrał mnóstwo doświadczenia i zyskał rzeszę wiernych fanów, którzy z wypiekami na buzi czekali na kolejną, taśmową kontynuację Armored Core czy Tenchu, lub na zupełnie nowe IP, jak EverGrace czy Lost Kingdom. 

 

💃We wspólnym tańcu 🕺

Konsola PlayStation 1 debiutuje dokładnie 3 grudnia 1994 w Japonii. Zaledwie 11 dni później w czytnikach kręci się już wytłoczona płyta CD z grą King’s Field i na rynku deweloperów łokciami zaczyna rozpychać się nowy gracz, który przede wszystkim stawia na trójwymiarowe doznania, a ten postulat będzie widoczny przez kolejne dekady. Znamienite będzie również to, że ten pierwszy kontakt obu japońskich firm będzie rósł i zgodnie z danymi, na bogatą bibliotekę wydanych 91 gier przez FromSoftware zaledwie 23 (wliczając gry na Java, wykonane na telefony komórkowe) ominą sprzęt firmy Sony. Jedyna konsola marki PlayStation, która nie dostała żadnej “swojej” gry opublikowanej przez FromSoftware to PS Vita. 

fromsoftware_logo
Pierwsze logo FromSoftware

Analizując te krótkie statystyki, można wywnioskować, że obie firmy dość blisko ze sobą współpracują i niejako potwierdza to fakt, że ekipa Miyazakiego zrobiła kilka genialnych gier ekskluzywnych na systemy “niebieskich”, jak Demon’s Souls czy Bloodborne. W kuluarach szepta się o szansie na zacieśnienie tych relacji, gdyż Sony ostrzy halabardę na grupę publicystyczną Kadokawa, której bezpośrednio (od 2014 roku) podlega FromSoftware. Konglomerat Kadokawa Shoten Publishing Co. Ltd to kawał grubej ryby na wschodnim rynku. Poza grami zajmują się wydawaniem między innymi: komiksów, książek, seriali czy filmów. Pod ich nuty rozgrywa również japoński Acquire, który odpowiedzialny był za produkcję chociażby świetnego Octopath Traveler. Jeżeli to wpadnie w ręce “niebieskich” to… To może więcej na temat tych przemyśleń innym razem. 

 

🧱Każdemu w teksturze jest do twarzy 🧱

PlayStation 1 z rozpędu otworzyło wiele wcześniej zamkniętych drzwi i przede wszystkim złamało krzywdzący, choć prawdziwy, stereotyp, że konsole to takie zabawki pod telewizor z pikselowymi, dwuwymiarowymi grami. Już w pierwszym miesiącu od premiery systemu Sony przenieśliśmy się do rzeczywistości 3D. Piruety w Battle Arena Toshiden, obserwowanie ruchu pociągów i samochodów w strategii AIV: Evolution czy kręcenie trójwymiarowym labiryntem w grze Tama – jak to rozpalało zmysły! I najważniejsze: na jednym sprzęcie, na naszych telewizorach, bez dodatkowych akceleratorów! 

kigs_logo
Logo King’s Field (1994)

Trzeci wymiar stał się tym elementem, którego Zachód mógł z pewnością pozazdrościć, a w szczególności, jeżeli ktoś miał możliwość zobaczyć w akcji King’s Field, który uchodzi za pierwsze RPG z podgatunku dungeon crawler, w pełnej grafice trójwymiarowej. Wszystko, co wcześniej nazywane było 3D, w takich przykładach, jak: Ultima Underworld, Doom 2 czy System Shock, okazało się tylko kolejnym etapem przed rewolucją graficzną, która z przytupem otwiera wielkie, oteksturowane drzwi. To właśnie w debiucie FromSoftware zrezygnowano z użycia bitmap (poza jedynie bodajże animacją ognia), to tutaj pojawiły się renderowane postacie i środowisko, wystające elementy otoczenia czy “kręcące” się całe przedmioty. 

tree_monster
Jaki jest straszny, prawda?

To, co ponad 30 lat temu uznawano za szczytowe osiągnięcie, dzisiaj niestety nie ma szans się obronić. Postacie, mimo że renderowane, to z płaskimi twarzami bez jakichkolwiek znaków szczególnych, jak oczy czy usta, po prostu: straszą. Z naszymi oponentami nie jest lepiej. Jęk politowania towarzyszy nam przy walce z gigantyczną, czteronogą rosiczką, sięgającym do naszych ramion pająkiem czy jednookim drzewem (mój faworyt). Ostatni boss trochę ratuje całą sytuację, gdyż walczymy z nim na dystansie i technika wykonania nie rzuca się tak bardzo w oczy. Dużym problemem staje się również starcia z większą ilością przeciwników, do których dochodzi dość często podczas naszej przygody. Klatki w takich sytuacjach mocno spadają i niestety nasz wojak dostaje poważnej czkawki w płynnym wykonywaniu jakiegokolwiek ruchu, zaś nasi przeciwnicy prą na nas jakby nic. Oczywiście taktyka “wyciągania” po jednym pomaga, ale to tylko fortel. Walka z grupą przeciwników jest po prostu nie grywalna. W przypadku otoczenia użyto bardzo niskiej rozdzielczości tekstur i dosłownie można spokojnie liczyć piksele na każdej ze ścian. Najgorzej to wygląda w ruchu, gdzie bez najmniejszego problemu dostrzegamy efekt nakładania się płaszczyzn i chrupnięć “na szwach”. Dużym utrudnieniem jest wykorzystanie tych samych powierzchni w różnych częściach labiryntu, co bez dobrej znajomości gry lub porządnej mapy (o której więcej trochę dalej) w wielu sytuacjach spowodowało w moim przypadku ogromne zamieszanie – czułem się, jakbym kręcił się w kółko. Od samego początku można zaobserwować duży mrok panujący w korytarzach labiryntu. Zdecydowano się prawdopodobnie na taką implementację ze względu na oszczędzanie zasobów konsoli. W kwestii estetyki, moim zdaniem, wyszło to grze na plus, wszak nasza podróż to nie zbieranie kwiatków na słonecznej polanie, a próba ocalenia świata przed złem, a zło czai się w ciemności! Niestety grafika trójwymiarowa starzeje się dużo szybciej i bardziej dotkliwie, czego potwierdzeniem bez wątpienia jest King’s Field. 

 

🔧Mechaniki nie z tej ziemi 

W kwestiach mechaniki gier pierwszoosobowych pełne 3D daje dużo nowych możliwości, jak np.: rozglądanie się we wszystkich kierunkach (także góra i dół), możliwość obchodzenia postaci dookoła, trójwymiarowe zagadki (np. obracanie elementem). Większa interakcja z otoczeniem, celowanie, efekt zasięgu i po prostu głębia otoczenia. 

inventory
Co by tu teraz wybrać?

Obietnice rozszerzonej kontroli bohatera zostały spełnione. Często nasi przeciwnicy znajdują się na różnych wysokościach, a gracz ma możliwość nakierować precyzyjnie czar i oddać magiczną salwę. W ogóle walka

(przynajmniej na początkowym etapie rozgrywki) przypomina pojedynek szermierczy: czekamy na ruch przeciwnika, szybki atak, powrót do oczekiwania. W prowadzeniu potyczki ograniczają gracza dwa wskaźniki: odpowiadający za ataki fizyczne power (odpowiednik staminy w innych grach) oraz za ataki magiczne magic (dzisiaj z powodzeniem przekułbym tę nazwę na mana). Power odnawia się po wyprowadzeniu ataku i jeżeli nie zapełnił się do końca, to nasz atak automatycznie będzie słabszy. Współczynnik magic trzeba zregenerować, używając elementów konsumpcyjnych lub popijając wodę z fontanny. W dalszej części rozgrywki, gdy mamy już doświadczenie w pokonywaniu wszystkich maszkar, plecak wypchany artykułami leczniczymi i dobre wyposażenie, to raczej przemy naprzód niż staramy się używać taktyki w walce. Warto również wspomnieć, że w produkcji występują zagadki środowiskowe, wykorzystanie przedmiotów kluczowych i generalnie zarządzanie ekwipunkiem: różne typy oręża, elementów odzieży i wcześniej wspomnianych czarów. 

 

💀“Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją…”💀

Dochodzimy do momentu, w którym chciałbym zrewidować stopień trudności gry. Nie ma co ukrywać, recenzenci nie przesadzają: King’s Field jest trudny. Grę trzeba dość dobrze poznać w kwestii pojedynkowania się z przeciwnikami oraz przede wszystkim oceny swojego wyposażenia i poziomu doświadczenia. Bez tej wiedzy długo będziemy błądzić korytarzami pełnymi potworów, które pokonają naszego bohatera jednym uderzeniem. Po kilku próbach da się odczytać animacje wrogów, poznać nowe czary, złapać w ręce coś więcej niż wykałaczkę, a wtedy, chociaż początkowo, jesteśmy w stanie przetrwać. 

boss
Ostatnie starcie

Sama historia zawarta w grze pozostawia wiele niedomówień (skąd my to znamy?). Tak, naprawdę dopiero po przeczytaniu materiałów w sieci byłem w stanie zrozumieć sugerowane motywy podróży na wyspę Melanat, na której odbywa się cała rozgrywka. Postacie niezależne wypowiadają jakieś sentencje, które na pierwszy rzut oka kompletnie nic nie znaczą (skąd my to znamy? X2). Zresztą, jak mam być szczery, to dla mnie w ogóle nic nie wnosiły (skąd my to znamy? X3). Historia to zlepek przeróżnych motywów: są smoki, potężne artefakty, dramaty rodzinne, a na samym końcu ostatnia walka z przerośniętą ośmiornicą z teatralną maską człowieka. Prawda, że niezły kocioł? 

 

🕹️RetroKontakt 🕹️

King’s Field to walka. Walka ze złem, walka z wydajnością podczas starć grupowych, walka z powielanymi teksturami. Mimo technicznych wad grało mi się naprawdę bardzo dobrze. Eksploracja tajemniczych lochów, mimo że miejscami backtracking na wysokim poziomie, to jednak dawała mi dużą radość. Tak naprawdę po pierwszych 5 godzinach przestałem zwracać uwagę na większość mechanicznych czy graficznych archaizmów: złowieszcza muza na pełny regulator, topór w łapę i jazda wycinać jednookie drzewa! 

Na sam koniec chciałem Wam jeszcze wspomnieć o kilku moich przemyśleniach, które natchnęły mnie podczas przechodzenia debiutanckiej produkcji FromSoftware. Czy Miyazaki inspirował się King’s Field podczas prac koncepcyjnych nad serią “Souls”? Poziom trudności, aura tajemniczości, enigmatyczna fabuła, mechaniki stawiające na zarządzanie staminą i poziomem many. Widzę tu pewne zbieżności. Nigdy oficjalnie nie wskazano źródła inspiracji, choć według mnie czuć, że jest coś na rzeczy. 

dead
Do jutra nie wstaję!

Ostatni akapit. Kto wytrzymał, temu dam nagrodę: przygotowując się do ogrania “królewskiego pola” znalazłem w sieci bardzo ciekawą stronę, której domena sugeruje, że w Internecie dostępna jest od 1996 roku. Strona ta, wykonana na darmowym hostingu, przy użyciu wbudowanego kreatora stron WWW, wygląda dokładnie tak samo jak te prawie 30 lat temu. Ktoś, kto tworzył kiedyś strony w języku HTML, od razu zrozumie, o czym mówię. Ów przybytek zawiera cenne informacje o wszystkich przedmiotach, postaciach i innych wartych uwagi elementach występujących w King’s Field (link poniżej, w bibliografii). Oprócz tego jakiś mistrz narysował odręcznie wszystkie mapy lokacji, wraz z rozmieszczeniem ważnych artefaktów (link poniżej, w bibliografii). Osobiście korzystałem – wszystko się zgadzało. Ciekawe, że tak odległy i zapomniany tytuł ciągle istnieje w pamięci jego fanów. Ja King’s Field gorąco polecam i mam szczerą nadzieję, że kiedyś nadarzy się powrót tej zasłużonej marki! 

Piotr „tato.z.it” Jarzyński

Koordynator

 

🗒️Bibliografia🗒️

  • ✅Microsoft Copilot (korekta) 

 

 

Podsumowanie wpisu - wygenerowane nie przez AI

Nazwa:
RetroKontakt #1 – King’s Field (PS1) 🗡️🗡️🗡️
Opis:
RetroKontakt jest to format publicystyczny, w którym znajdziecie wrażenia z ogrywanych gier. Na pierwszy rzut idzie King's Field z 1994 roku wydany na pierwsze Playstation. Zapraszamy!
Kategorie:
Aktualności

Ta strona wykorzystuje pliki cookie

Wykorzystujemy pliki cookie, aby analizować ruch w naszej witrynie.